Tynki - NARESZCIE!
Poniedziałek, 7:40 rano - dzwoni telefon, dokładnie zapisany numer polecanego tynkarza z półrocznymi terminami, którego błagaliśmy o termin jakiś tydzień temu. "Zaistniała taka sytuacja, że możemy dzisiaj do was wchodzić". Ręka zadrżała, kawa przestała być potrzebna. "Oczywiście, jak najbardziej, proszę, nasza budowa jest wasza." Rzecz jasna nikogo nie było na miejscu, angażowanie babci, dziadka, nawet elektryka do podłączenia siły przez telefon - nasza specjalność. Wczoraj poodcinali dylatacje, zabezpieczyli okna - dzisiaj mamy już pierwsze gotowe ściany. W około 10 dni roboczych powinni się uwinąć, a my już wrzucamy szósty bieg, bo za 2-3 miesiące możemy wziąć się za WYKOŃCZENIA!
Z tego miejsca chcemy też podziękować wszystkim, również blogowiczom za namiary zarówno w komentarzach jak i w wiadomościach. A Panu, na którego usługę czekaliśmy pół roku i się nie doczekaliśmy, to jedyne co możemy napisać i nie gorszyć na publicznym blogu, to że Nikt nie jest niezastąpiony :)
Komentarze